Simracing ma już dość długą historię, od prostych symulatorów w domowym zaciszu aż po profesjonalne stanowiska dla trenujących zawodowców. Ta dziedzina bardzo mocno się rozwinęła na przestrzeni ostatnich lat, a pandemia COVID-19 przyczyniła się do jeszcze większej popularyzacji symulacji wyścigów samochodowych wśród ludzi. Ja sam jestem stosunkowo młodym simracerem, który musi się jeszcze wiele nauczyć.
Postanowiłem więc napisać jakie są moje subiektywne spostrzeżenia na temat simracingu, a w zasadzie o tym jak ja go widzę i jaki ma związek z nowymi technologiami. Jak ta dziedzina się zmienia i rozwija.
Z racji tego, że simracing aktualnie przeżywa swój najlepszy okres, możemy zauważyć wysyp firm
zajmujących się produkcją różnorakich akcesoriów, modów, itd. Można też zaobserwować wyodrębnianie się subkategorii w obrębie tego pojęcia. Obok klasycznego simracingu coraz częściej słyszy się też o simrallying, simdrifting, itp.
Gdy sam zaczynałem jeździć to były jeszcze czasy Logitecha Driving Force GT, którego podpinałem do laptopa – tak do laptopa – a gra wyglądała, jakbym patrzył przez małe 15-calowe okienko w czołgu. Stanowisko zrobione było z roweru stacjonarnego.
Z czasem pojawił się mocniejszy komputer, który już mógł swobodnie uciągnąć takie tytuły jak Assetto Corsa, czy rFactor i wreszcie mogłem użyć większego monitora. Na tyle się wciągnąłem, że stało się to moją pasją.
Pasja została do dnia dzisiejszego i dzięki temu, że pracuję w sklepie handlującym w branży IT, który ma w swojej ofercie między innymi akcesoria gamingowe i bardzo mocno rozbudowaną sekcję VR, mam ten przywilej i luksus testowania sprzętu VR w grach typu symulatory. Mogę łączyć pracę ze swoim hobby i uważam, że to jest to świetna sprawa. Moje doświadczenia z wykorzystania wirtualnej rzeczywistości w grach pozwalają już na pewne wnioski i spostrzeżenia, którymi chciałem się z wami podzielić.
Wiadomo, na początku trzeba się przyzwyczaić do pracy w headsecie – u niektórych osób mogą (ale nie muszą) wystąpić objawy choroby lokomocyjnej i mogą czuć zamroczenie. Z autopsji powiem, że stopniowe wydłużanie sesji daje efekty – nic na siłę, bo tylko można sobie zaszkodzić. Gdy już się
przyzwyczaimy, wówczas gra staje się naprawdę komfortowa. Niezaprzeczalnym faktem jest to, że już praca na monitorach triple jest już bardzo realistyczna. Jednak moje rozmowy z zawodowcami, którzy na co dzień trenują na symulatorach, dowodzą, że poziom immersji na headsetach VR jest nie do pobicia. Ich odczucia są bardzo pozytywne i ja również jestem zdania, że nic na chwilę obecną nie zapewnia takich wrażeń z rozgrywki/treningu jak jazda z udziałem wirtualnej rzeczywistości.
Jako, że mam styczność ze sprzętem VR praktycznie każdego dnia w swojej firmie i odwiedziłem też sporo miejsc w Polsce/za granicą, w których można się profesjonalnie pościgać i podpatrzeć stosowane tam rozwiązania, to miałem okazję wyrobić sobie opinię na temat sprawdzonych i mniej sprawdzonych rozwiązań. I tu mogę wprost stwierdzić, że przy symulatorach wyścigowych najlepiej, wręcz idealnie, spisują się headsety firmy Pimax. Ich główne zalety, które chwalimy przy simracingu stały za decyzją firmy, w której pracuję o podjęciu współpracy w charakterze oficjalnego dystrybutora tego sprzętu na terenie Polski. Największą zaletą Pimaxów jest ich pole widzenia (tzw. FOV), które po prostu miażdży konkurencyjne rozwiązania. 170 stopni pola widzenia, które jest większe niż pole widzenia ludzkiego oka, osiągany jest już w najbardziej podstawowym modelu Artisan. Headset ten można spokojnie polecić do takich zastosowań, ponieważ znajduje się on w zasięgu ręki każdego przeciętnego Kowalskiego, a zapewnia naprawdę świetne parametry pracy takie jak:
-dwa ekrany LCD CLPL 2x1770x1440pikseli
-odświeżanie 72/90/120Hz
-manualną regulację rozstawu soczewek (IPD)
-długość kabla 5m
-możliwość podłączenia słuchawek 3,5mm
-bardzo dobrą jakość obrazu
-niskie SDE (Screen Door Effect)
-niedużą dystorsję
-mają prawie niezauważalne smużenie, nawet przy wysokim kontraście
-niewielkie wymagania dotyczące sprzętu komputerowego do obsługi
-pełną kompatybilność ze steamem
-niewielką wagę a co za tym idzie dużą ergonomię użytkowania
-praktycznie nie występujący problem z poceniem się twarzy
-duże soczewki
Wymagania sprzętowe:
-procesor Intel i 5 9400 lub lepszy
-RAM 8Gb lub więcej
-karta graficzna GTX 1050 Ti/1060 lub lepsza
Po długich testach w moim wykonaniu i bazując na opiniach innych użytkowników mogę śmiało rekomendować te headsety i polecam je właśnie pod symulatory.
Podsumowując, bardzo lubię jeździć na desktopie, na tradycyjnym monitorze czy w układzie triple. Wciąż sprawia mi to dużą frajdę, jednak na tę chwilę wybieram już VR. Żaden monitor nie da takich doznań – tylko w ten sposób można poczuć się tak, jakby siedziało się w aucie, można się
autentycznie przybliżyć do zegarów, kierownicy, czy nawet wystawić głowę z samochodu, można się rozglądać wokoło, a szeroki kąt widzenia polecanych Pimaxów jeszcze bardziej podbija immersję.
Jestem bardzo ciekawy Waszego zdania na ten temat, czy próbowaliście używać headsetów VR podczas Waszych wyścigów, czy używacie wirtualnej rzeczywistości na co dzień, a jeśli tak, to jakich headsetów używacie. Jakie widzicie zalety tego rozwiązania i z jakimi wadami się mierzyliście
* artykuł zawiera lokowanie produktu
Sylwester Kwiecień jest pracownikiem Hitech Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Sp. k. – strona internetowa www.hitech.com.pl, oficjalnego dystrybutora marki PIMAX na terenie Polski