Wraz ze startem nowego sezonu Fanatec GT World Challenge Europe po raz pierwszy w historii punkty wywalczone na symulatorach mogą przesądzić o losach tytułów w prawdziwych wyścigach.
Fanatec Esports GT Pro Series swoją pierwszą rundę rozegra w Świątyni Prędkości. Na cyfrowej wersji toru Monza zobaczymy 24. kierowców z klas Pro i Silver, którzy usiądą w Fanatec Arena na symulatorach, aby walczyć o punkty do klasyfikacji generalnej GT World Challenge Europe.
Dlaczego to może wypalić?
Każdy z zawodników będzie reprezentował dokładnie ten sam zespół, co w prawdziwym świecie. To pierwszy przepis na sukces tych rozgrywek, mający na celu przyciągnięcie uwagi odbiorców.
A na liście startowej mamy naprawdę zacne nazwiska. Zarówno pod względem zdobytych trofeów oraz w kontekście „zaprzyjaźnienia” z simracingiem. Kelvina van der Linde i Dani Juncadella to etatowi kierowcy topowego Team Redline. Po piętach deptać będą im z pewnością Mirko Bortolotti, czy Philip Ellis. Trudno też uwierzyć, żeby taka gwiazda wyścigów GT3 Maro Engel mimo nieco mniejszego doświadczenia z Assetto Corsa Competizione miał odstawać od rywali.
A dlaczego może to być totalnym nieporozumieniem?
Taki skład jest oczywiście szansą na ciekawy spektakl i widowiskową walkę z udziałem rozpoznawalnych nazwisk. Jednocześnie może to okazać się przekleństwem tych zawodów, ponieważ wystarczy, że kierowcy nie przyłożą wystarczającej wagi do tych rozgrywek.
A warto nadmienić kilka rzeczy, które mogą temu sprzyjać. Po pierwsze, punkty przyznawane są tylko za trzy czołowe miejsca w każdej z dwóch kategorii. Na dalszych miejscach jazda będzie o przysłowiową pietruszkę, przy czym godzinny wyścig może sprzyjać rozjechaniu się stawki.
Po drugie, otwarte setupy samochodów będą premiować tych, którzy poświęcili czas na przygotowania wcześniej. To oczywiście sprawiedliwe, ale z punktu widzenia widowiska potencjalnie nie jest to najkorzystniejsze rozwiązanie.
W końcu po trzecie, musi to choć trochę podobać się samym kierowcom. Wirtualne rozgrywki w ramach realnych mistrzostw to z pewnością jeden z ważniejszych punktów umowy pomiędzy Fanatec a SRO Group. Jednak to, co kierowcy będą mówili zakulisowo o tej serii, odbije się na całej branży – szczególnie społeczności Assetto Corsa Competizione.

Wyścig w sobotę o 18:55
Godzinny wyścig z obowiązkowym pit-stopem pomiędzy 25 a 35 minutą, w czasie którego nie trzeba zmieniać opon, lecz wymagane jest dolanie co najmniej jednego litra paliwa. Wcześniej kolejność na starcie ustalą 20-minutowe kwalifikacje.